Artykuł

Kilka scenariuszy przyszłości

Historia władzy

Historia pokazuje nam, że władza, która jest stosunkiem pewnej grupy ludzi uprawnionej do zarządzania innymi grupami społeczeństwa, nie trwa w tej samej formie wiecznie. Zmieniają się systemy polityczne i sposoby kierowania podległym społeczeństwem – królestwa, imperia, republiki upadają i powstają, nie zmienia się tylko zasada działania, która polega na walce o zasoby pozwalające na roszczenie sobie prawa do sprawowania władzy. Demokracja, na której opiera się cywilizacja zachodu, jest uważana za najlepszy i najsprawiedliwszy system porządku prawnego. Jakakolwiek próba negacji tego stwierdzenia, narażona jest na natychmiastowy odwet obrońców tego systemu. Jednak w obliczu zmian, które zachodzą i nabierają tempa, czas najwyższy zastanowić się i dokonać próby rewizji demokracji. Zmian zachodzących w mediach i ich bezpośredniego wpływu na nasze codzienne życie, nie da się nie zauważyć. Ale czy dostrzegamy wpływ konwergencji mediów i internetu, z całym jego inwentarzem, na władzę? Żyjemy w przededniu dokończenia (r)ewolucji informatycznej. Na przestrzeni wieków zmiany w formie komunikowania przynosiły zmiany w stosunkach władza-społeczeństwo.

Informacja jest władzą, najbardziej wartościowym zasobem, ze wszystkich dostępnych człowiekowi. Ten, kto posiada możliwość jej pozyskania, przetworzenia i wykorzystania do własnych celów zdobywa przewagę mocy sprawczej nad innymi. Rządzący zyskali realne środki pozwalające na kontrolę podwładnych. Narodził się stosunek władzy ze społeczeństwem opartym na informacji, który w niemal niezmienionej formie trwa nadal. Najbliższa przyszłość ma szansę wytyczyć nowy kurs, gdzie relacje te ulegną drastycznym zmianą. Jeszcze nigdy media nie były tak “wolne” i wpływowe jak na początku XXI wieku. Na przestrzeni wieków ludzkie społeczeństwo nie zakumulowało tak dużej ilości wiedzy w jednym czasie.

Przyszłość demokracji

Relacje władzy z społeczeństwem można opisać przy pomocy przełomowych wydarzeń w dziedzinie komunikowanie się. Gdy powstało pismo, narodził się handel, który umożliwił rozwój i akumulacje kapitału, prawo i idee, które mogły wychodzić poza obręb jednej wspólnoty plemiennej nadały legitymacje i przewagę władzy. Ci, którzy nie posiadali umiejętności pisania i czytania, nie mieli żadnej szansy na dostęp do władzy, nie mówiąc już o przedstawieniu swoich racji. Wynalezienie druku zmieniło nie tylko sposób przetwarzania informacji, ale zachwiało monopolem jaki Kościół Katolicki miał w dziedzinie interpretacji rzeczywistości – system feudalny powoli zaczął gnić od środka. Idea Boga została zastąpiona humanizmem, w którego centrum znalazł się pojedynczy człowiek. Tak samo jak religia idea ta jest narzędziem w rękach rządzących mającym na celu kontrolowanie społeczeństwa. Demokracja zakłada możliwość wyboru władzy, która w wyniku zaplanowanego kryzysu może ulec zmianie w wyniku plebiscytu, który tak naprawdę zmienił się w medialno-populistyczny cyrk, gdzie teoretycznie wybieranym powinno zależeć, we własnym interesie, aby ich wyborcom żyło się dobrze i dostatnio. Zmienili się gracze, ale mechanizm sprawowania władzy pozostał niemal bez zmian. Demokracja nie mogłaby powstać oczywiście bez prasy, która od początków swojego istnienia kreowała się na czwartą władzę, która ma pełnić rolę psa stróżującego. Idea humanizmu powoli wyczerpywała swoje paliwo mające utrzymać rządzących przy władzy – trzeba było oddać trochę władzy w ręce opinii publicznej. Jednak media, poprzez wchodzenie w zależności z kapitałem i klasą rządzącą, straciły zdolność do reprezentowania i przemawiania w imieniu społeczeństwa. Zależne od kapitału i polityków, stały się fasadą, za którą prawdziwa schowała się władza. I tak jak kapitał potrzebuje pokoju, tak demokracja potrzebuje względnego spokoju, aby funkcjonować. Kryzysy, skandale, nawet cykliczne zmiany personalne, nie są w stanie zachwiać systemem, w którym żyjemy.

Tkanka społeczna jest tym elementem układanki, który chłonie zmiany najszybciej z omawianych wyżej podmiotów, a potrzeby są zaspakajane dzięki rozwojowi technologicznemu Klasa polityczna niechętnie i w minimalnym stopniu, ale adaptuje się do wymagań i potrzeb społeczeństwa – nominalnie istnieje z jego woli. Największym beneficjentem systemu i przemian technologicznych jest kapitał, to dzięki nim napędzana jest konsumpcja i możliwe jest obniżanie kosztów. Demokracja, która została wykreowana przez kapitalizm, jest najlepszym z możliwych scenariuszy, w których może on sprawować władzę, za którą nie ponosi odpowiedzialności i nie jest identyfikowany przez większość jako element posiadający największe wpływy i władzę. Klasa polityczna pełni rolę bufora między społeczeństwem, a kapitałem, a media są wentylem bezpieczeństwa, poprzez, który ulatnia się nagromadzona energia społeczna. Internet umożliwił wyładowywanie nagromadzonej frustracji odwracając jednocześnie uwagę od świata realnego, a z drugiej strony dał realną możliwość głosu.

Open source i władza

Jaka jest więc przyszłość relacji władzy z społeczeństwem? Na pewno nadal będzie dochodziło do dalszego oddawania władzy w ręce społeczeństwa. Najważniejszym pytaniem przed nami jest na ile pojedyncze jednostki będą zaangażowane w ten proces. Politycy zależni od opinii publicznej powstałej w wyniku masywnego rozrostu kanału komunikacyjnego jakim sieć zmuszeni będą jeszcze bardziej spełniać „zachcianki” suwerena.  Będzie to możliwe dzięki: najwyższemu w historii poziomowi wykształcenia, powszechnemu dostępowi do sieci, dosłownie każdy będzie mógł zabrać głos – luka informacyjna będzie arabizmem z ciemnych wieków, wielki kapitał będzie tracił na znaczeniu – fortuny jednego procenta najbogatszych ludzi na świecie nie będą w stanie już konkurować z mikroprzedsiębiorstwami i ich innowacyjnością. Efekt skali nie będzie wymagał już tak dużych nakładów finansowych. Powszechna cyfryzacja i kreowane przez nią potrzeby stanie się drogą dystrybucji i platformą produkcji dla mikro przedsiębiorców. Duże projekty wymagające większych nakładów finansowych znajdą kapitał po przez finansowanie społecznościowe. Badania będą rozwijały się w mniejszych grupach – open source stanie się podstawą funkcjonowania nauki.  Jako społeczeństwo będziemy coraz lepiej wykształceni – edukacja będzie nastawiona na specjalizacje. Kto więc będzie zarządzał złożonym systemem sieci, która z założenia wydaje się być wolna? Nie ma tutaj miejsca dal klasy politycznej, która jest tutaj takim samym użytkownikiem jak każdy inny. Wielki , kapitał na pewno będzie miał wpływ na funkcjonowanie sieci od strony technologicznej i będzie wpływał na kształt sieci jako całość, ale w obliczu różnorodności pojedynczych interesów nie utworzy się ponadnarodowe konsorcjum korporacji, które będzie decydowało o całym systemie – oczywiście będzie kreowało trendy i konsumpcje, ale nie będzie dyktowało zasad, a jego wpływy będą maleć. Władza będzie należała do sieci.

Kapitalizm i humanizm, który stawia potrzeby jednostki ponad grupę wyczerpuję swoje możliwości odziaływania na społeczeństwo. Narodzą się nowe wartości, które będą miały większe znaczenie dla pojedynczych jednostek. Hiper-kapitalizm i konsumpcjonizm wyczerpuję swoją formułę w obliczu wartości jaką jest współpraca. Gospodarka nastawiona tylko i wyłącznie na zysk przestanie mieć racji bytu. Największym zagrożeniem wirtualizacji rzeczywistości jest alienacja pojedynczych jednostek. Potrzeba przynależności, która będzie zaspakajana w sieci będzie substytutem, wyniszczonych przez kapitalizm więzi międzyludzkich – jako społeczeństwo będziemy musieli i nauczyć się kooperacji, która nie jest podszyta egoizmem i chęcią zysku. Społeczeństwo zorganizowane w sieć stanie się (nie)naturalnym, bo przecież wirtualnym, środowiskiem, w którym będziemy funkcjonować. Dokona się transcendencja – nie będzie to jednak wkroczenie na wyższy poziom świadomości, będzie to jedynie zmiana platformy egzystencji. Świat wirtualny stanie się tak samo, a może i bardziej realny od tego, w którym będą funkcjonowały nasze organizmy. Czy będziemy niewolnikami sieci? Tak, będziemy w takim samym stopni jak dzisiaj jesteśmy niewolnikami natury całkowicie zależni od biologii. W tym nowym środowisku, którego wszyscy będziemy współtwórcami najwyższą wartością będzie właśnie współpraca.

Kto będzie nową władzą w wirtualnym środowisku? Kto będzie miał największy wpływ na otoczenie? Na pewno nie będą to właściciele wielkich kapitałów, nie będą to politycy. Również nie będzie to społeczeństwo jako całość, gdyż nie posiada ono ani zdolności ani możliwości do podejmowania szybkich decyzji, nie wspominając już o legitymizacji – kolektyw nie będzie miał wpływu na zachowania w wymiarze normatywnym nad jednostkami. Władzę będzie w rękach netokratów pojedynczych jednostek, które zgromadzą wokół siebie i idei, którą reprezentują jak największą ilość współpracujących. Będą oni w stanie tworzyć normy etyczne i prawo.

Własność intelektualna i biologia

Uważam, że własność intelektualna będzie najważniejszą normą w świecie wirtualnym, w którym jedynie, ale jednocześnie aż – drugiemu człowiekowi można zrobić krzywdę po przez przywłaszczenie sobie jego twórczości. Nie oznacza to jednak, że piractwo zniknie – będzie jednak ono traktowane bardziej poważnie wraz z urealnianiem się wirtualnego świata. Jakiekolwiek działania mające na celu przywłaszczenie sobie czyjeś twórczości będzie piętnowane i karane ostracyzmem. Z drugiej strony wolność w przepływie informacji i powszechna transparentność nie uchroni przed udostępnianiem wytworów wirtualnego dobra. Jednak na tym będzie polegała gospodarka przyszłości, gdzie publicity będzie podstawowym narzędziem do zarabiania – uznanie praw i rozpoznawalność będzie podstawowym elementem funkcjonowania. Niskie koszty wytwarzania zmuszą twórców do tworzenie „rzeczy” o wysokim poziomie innowacyjności i kreatywności, ponieważ za jedną udostępnioną kopię standardowo nie otrzymają oni wielkiej ilości waluty. Aby utrzymać się w świecie wirtualnym wytworzona zawartość, będzie musiała być najwyższej jakości, albo być akceptowalna przez jak największą grupę publiczności. Kultura masowa nie umrze więc. Przeniesie się ona na nowe wody kiczu i z naszego punktu widzenia być może absurdu jednak nie nam oceniać gustów naszych dzieci i wnuków.

Ponieważ świat biologiczny nadal będzie istniał, a związane z nim potrzeby nadal, będą musiały być zaspokajane pieniądz będzie istniał będzie on jednak w pełni wymienny z wirtualną walutą. Waluta zaszyfrowana w świecie wirtualnym nadal potrzebuje oparcia w pieniądzu, który dzisiaj jest wirtualny z innych powodów (mam namyśli to, że tak naprawdę to co dzisiaj nazywamy pieniądzem, tak naprawdę jest kredytem, którym obciążamy przyszłe pokolenia, ale to jest zagadnienie na inną pracę), Za zebrane polubienia, udostępnienia, i otaczające je reklamy od wielkiego kapitału, będziemy w stanie zakupić artykuły niezbędne do zaspokojenia naszych biologicznych potrzeb.

Nowa włada, będzie jeszcze bardziej rozmyta i niezauważalna. Mimo transparentności, która będzie najważniejszą wartością sieci łatwiej, będzie ukryć się jej w szumie informacyjnym tworzonym przez miliardy użytkowników zajętymi własnymi sprawami. Złożoność powiązań i zależności między użytkownikami będzie tak złożona, że pojedyncze, a nawet większe grupy ludzi nie będą w stanie odkryć kto za kim stoi. Tutaj być może pewną rolę może odgrywać rola sztucznej inteligencji, którą celowo pomijam w tym rozważaniu. Ponieważ uważam, że w początkowym okresie tworzenia się sieci użytkownicy będą nieufni i niechętni wobec niej – nie będziemy chcieli podzielić się nową „ziemią” z graczem, który będzie przewyższał nas na poziomie intelektualnym. Jej początkowa rola sprowadzi się do administrowania i utrzymywania sieci. Oczywiście wraz z jej rosnącą rolą, będzie ona zyskiwała na znaczeniu i uzyskanie u tej świadomej jednostki(ek) może zaważyć o sukcesie, bądź porażce niejednego przedsięwzięcia – kto jak nie sztuczne inteligencja będzie miała możliwości techniczne do przetworzenia ogromnych zasobów danych jak nie ona? W początkowym etapie wirtualizacji rzeczywistości właśnie nieufność wobec SI i nie do ogarnięcia złożoność sieci będzie zasadniczym hamulcem w rozpoznaniu władzy, a z drugiej strony będzie hamowana przez charakter świata wirtualnego, który nie będzie jednorodny. Może i państwa narodowe stracą na znaczeniu, ale kultury wytworzone w świecie biologicznym i wirtualnym nadal będą silnym elementem składowym sieci. Przez to nikt nie będzie w stanie zapanować nad przeważającą grupą ludzi.  

Zdjęcie: Pixabay.com